8 sie 2016

Rozdział 1

Witam!

Witam was kochani a oto przed wami rozdział pierwszy mam nadzieje że przypadnie wam do gustu. Kolejny rozdział tak jak pisałam ukaże się mniej więcej za tydzień.

Pierwsze promienie marcowego słońca przedarły się przez ciężkie zasłony oświetlając twarz i rozsypane po poduszce niesforne włosy. Ich właścicielka otworzyła oczy i niepewnym wzrokiem rozejrzała się po pokoju. Odetchnęła z ulgą gdy zorientowała się że jest we własnym domu. Nie była pewna co wydarzyło się poprzedniego wieczora, po bólu głowy stwierdziła że musiała przesadzić z alkoholem. Spojrzała na zegarek i ze spokojem stwierdziła że jest dopiero 630, a więc bez obawy zdąży do pracy w św Mungu. Podniosła się ospale z łóżka po drodze biorąc z szafki nocnej swoją różdżkę i jednym gestem poprawiła pościel. Idąc do garderoby kątem oka zerknęła w lustro, a przez jej głowę przeleciała myśl jak wiele zmieniło się od zakończenia wojny. Harry
pokonał Voldemorta i po wojnie związał się z Cho co było do przewidzenia, Ron od Bitwy o Hogwart chodził załamany śmiercią George* nie mogąc znaleźć sobie miejsca, a Ginny pracowała w Ministerstwie Magii. Oderwała się od rozmyślań i podeszła do garderoby, wyjęła z niej czarną spódnice do kolan, białą podkoszulkę i czarną marynarkę. Z tym zestawem ubrań udała się do łazienki. Wszystko robiła machinalnie próbując przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczora, jednak od momentu gdy weszła do baru w niemagicznej części Londynu i wypiła pierwszą butelkę wina nic więcej nie pamiętała. Skierowała swoje kroki do kuchni po drodze włączając ekspres do kawy i odbierając od sówki siedzącej na parapecie prenumeratę Proroka Codziennego. Po wypiciu kawy i przejrzeniu Proroka podeszła do kominka i biorąc garść proszku Fiuu weszła do kominka.
- Święty Mung – powiedziała wrzucając proszek do ognia.Już po chwili znalazła się w swoim gabinecie i w tym samym momencie otworzyły się drzwi.
- Witaj Hermiona – przywitał ją Stuart jej zastępca – przyniosłem Ci kawę, a na biurku leżą wyniki badań pacjentki spod 8. Przejrzyj je na spokojnie bo o 10 masz obchód.
- Dzięki wielkie. Druga kawa mi nie zaszkodzi. -rzuciła Hermiona wyciągając z szafki eliksir na kaca.
- Widzę że wczorajszy wypad na miasto udał się – uśmiechnął się szeroko wychodząc z jej gabinetu Stuart.
- Oj udał się, udał – mruknęła już sama do siebie łykając eliksir.Czując się już o niebo lepiej zerknęła do karty pacjentki „Znów ten zmodyfikowany magicznie nowotwór”-pomyślała czytając wyniki badań. Spojrzała na dane pacjentki myśląc kogo tym razem dopadła ta choroba i nie wierząc w to co widzi przetarła oczy. Na pierwszej stronie widniało Narcyza Malfoy. Hermionie zrobiło się żal matki swojego wroga, bo choroba na którą zapadła była dość brutalna w objawach. Dopijając kawę doczytała do końca kartę i uspokajając się bo było to pierwsze stadium choroby, gdzie zaklęciami i eliksirami można ją zniwelować, wyszła z gabinetu. Zbierając swoich stażystów udała się na obchód. Dochodząc do sali numer 8 dostrzegła śpiącego na siedzeniu blondyna, jego przydługie włosy chowały twarz za kurtyną, a pognieciony garnitur świadczył o spędzeniu tu całej nocy. Podeszła do niego i lekko złapała go za ramię.
- Panie Malfoy- potrząsnęła jego ramieniem – proszę iść do domu i odpocząć.
- Muszę być przy matce- odpowiedział lekko rozbudzony – co z nią?
- Właśnie zmierzam do niej i zdecyduje jakie badania muszą zostać jeszcze przeprowadzone.- odpowiedziała rzeczowym tonem – Wraca pan do domu odpocznie i zjawi się u mnie w gabinecie około godziny 14 wtedy wszystko panu powiem.W tym momencie Draco Malfoy podniósł głowę na lekarkę z którą rozmawiał i nie wierząc w to co widzi musiał parę razy zamrugać.
- Granger!? - wykrzyknął skupiając tym na sobie uwagę połowy personelu.
- Panie Malfoy prosiłabym o spokój, nie jest pan tu sam. - Powiedziała patrząc się w jego stalowoszare oczy i dostrzegając że są podpuchnięte od płaczu. Odwróciła się i wchodząc do sali spojrzała na niego jeszcze raz współczującym wzrokiem.
- Witam Pani Malfoy- przywitała się patrząc w kartę pacjentki – Jak się pani czuje?
- A jak mam się czuć głupia dziewucho?! – krzyknęła pani Malfoy, patrząc po chwili na lekarke dopowiedziała – Przepraszam bardzo nie mogę tego opanować.
- Rozumiem tak wygląda pierwsze stadium pani choroby- odrzekła Hermiona – Dziś przeprowadzimy jeszcze szereg badań a od jutra zaczniemy leczenie.
- Czy jest szansa że wyzdrowieje? – zapytała Narcyza ze łzami w oczach.
- Ma pani duże szczęście że trafiła pani do nas właśnie teraz. Miesiąc później i mogłoby już tej szansy nie być. - stwierdziła patrząc z pocieszającym uśmiechem – teraz proszę odpoczywać- dopowiedziała wychodząc z sali.
- Mary pacjentkę proszę wziąć na badania spisane na kartce – zwróciła się po zamknięciu drzwi do stażystki i podała jej karteczkę z wytycznymi. I spoglądając po twarzach pozostałych dodała – Możecie się rozejść. Hermiona skierowała swoje kroki do gabinetu, gdzie cały czas rozmyślając o pacjentach opadła na fotel. Gabinet był urządzony ze smakiem, ściany wyłożone były jasnobrązową boazerią a na podłodze leżał czerwony dywan. Na ścianach wisiały obrazy i zdjęcia zarówno te magiczne jak i nieruchome, a większość z nich przedstawiała ją, Harrego i Rona. Zaparzyła sobie kolejną kawę i oczekując na wyniki Narcyzy Malfoy czytała książkę o przełomie w magolecznictwie. Wybiła godzina 14 i w jednym momencie w drzwiach jej gabinetu pojawiła się Mary z wynikami badań oraz Draco Malfoy, przebrany i wyspany co wywnioskowała z kolorów na jego twarzy.
- Dzięki Mary – powiedziała lekarka do stażystki odbierając od niej wyniki. Odwracając wzrok od dokumentów zwróciła się do Draco – Zapraszam panie Malfoy proszę usiąść.
- Co z moją matką? – zapytał wprost – Wyjdzie z tego?
- Na obecną chwile stan pana matki jest stabilny – odpowiedziała spokojnie Hermiona mimo żalu do blondyna za wszystkie lata poniżania w Hogwarcie – od jutra zaczniemy leczenie.
- Granger kurwa nie podawaj mi tu ogólników!! - krzyknął z łzami w oczach – Chcę wiedzieć czy ona z tego wyjdzie.
- Proszę się uspokoić panie Malfoy – odpowiedziała mu wciąż uprzejmym tonem, mimo że na usta cisły jej się dość wulgarne epitety – jest bardzo duża szansa na poprawę, ale to zasługa tylko wcześnie zdiagnozowanej choroby.Jej wzrok przykuły pewne niewyjaśnione uczucie w oczach Malfoya, ale zrzuciła to na karb przemęczenia.- Codziennie może się pan u mnie zjawić w celu zasięgnięcia informacji – powiedziała do niego spokojnie.
- Dobrze, jeszcze raz dziękuje Hermiono – odpowiedział zamykając za sobą drzwi.Brązowowłosa rozparła się na fotelu, dając sobie chwile na odpoczynek. Zaczęła się zastanawiać czemu jej imię w ustach blondyna brzmiało jak pieszczota. „O czym ty myślisz Hermiona”- zganiła się w duchu. W tym samym momencie rozległ się dzwonek telefonu
- Gabinet Hermiony Granger w czym mogę pomóc? - zapytała swoim wystudiowanym, lekarskim tonem.
- Hermi to ja Ron co robisz dziś wieczorem?- zapytał głos w słuchawce.
- Prawdopodobnie wracając kupie jakieś wino, wezmę relaksującą kąpiel i zasiądę przed kominkiem z lampką wina i jakąś dobrą książką. - odpowiedziała przedstawiając swoje plany – A co?
- Może wyskoczylibyśmy jak za starych dobrych czasów ty, ja i Harry na kremowe do Hogsmeade? - zapytał Ron podejrzanie podekscytowanym tonem.
- Czemu nie. - odpowiedziała – to może o 20 pod Trzema Miotłami?
- Jasne to do 20 – rzucił Ron rozłączając się. Hermiona po raz kolejny zaczęła się zastanawiać co robiła wczorajszego wieczora i dlaczego Malfoy zwrócił się do niej po imieniu przecież byli wrogami przez tyle lat, a on był byłym śmierciożercą. Po paru minutach doszła do wniosku, że wczoraj naprawdę przeholowała z alkoholem, a Malfoy widać ma jakiś interes w byciu miłym dla niej, tylko jaki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic